Moi dziadkowie razem z mamą i jej bratem mieszkali we wsi Ochrymy niedaleko Narewki na granicy Puszczy Białowieskiej i Puszczy Ladzkiej. Babcia urodziła się niedaleko we wsi Eliaszuki. Z domu nazywała się Aleksandra Charkiewicz, była najstarsza i miała ośmioro rodzeństwa. Wszyscy byli prawosławni, ale jeszcze babcia mojej babci – Klara była katoliczką. Za cara kościoły zamieniono na cerkwie i wszyscy przymusowo przeszli na prawosławie.
Mama babci nazywała się z domu Daniłowicz. Obydwie rodziny były dosyć zamożne. Do obrabiania ziemi musiały zatrudniać parobków. Jednym słowem kułacy. Ale nie tylko morgi były im w głowie. Babci kuzynka z Daniłowiczów jeszcze przed rewolucją wyjechała do Moskwy, gdzie skończyła medycynę.
Dziadek – Konstanty Pawłowski był poważanym w okolicy majstrem. W Narewce pił z lekarzem, aptekarzem, księdzem i popem. Jak trzeba było - umiał nawet naprawić rentgen. Rodzina dziadka podobno przyjechała do puszczy z Polski centralnej. Jak dawno – nie bardzo wiadomo.
W Ochrymach mieszkał też brat stryjeczny mojego dziadka. Od jego wnuka dowiedziałem się co nieco na temat rodzinnej historii. Pawłowscy uciekali przed I Wojną Światową na wschód. Trafili do Odessy, gdzie mój dziadek uczył się mechaniki pracując przy naprawie wagonów i tam skończył szkołę. Podczas powrotu do Polski zmarł mój pradziadek i został pochowany po prostu przy drodze. Innej możliwości nie było.
Dziadek został głową rodziny. Można nawet powiedzieć, że był twardogłowy. A to dlatego, że wydał swoją siostrę Nadzię za niezbyt atrakcyjnego konkurenta. Nadzia długo rozpaczała, ale jej małżeństwo w sumie było bardzo udane. Z mężem Iwanem mieli syna i dwie córki. Druga siostra dziadka wykazała więcej charakteru, postawiła na swoim i wyszła za muzykanta.
Moja babcia także wyszła za dziadka z miłości. Rodzice babci uznali jednak małżeństwo za mezalians, bo mieli 100 hektarów, a dziadek jedynie 4 i babcia dostała w posagu tylko jedną krowę. Ta jedna krowa wynikała jeszcze z innego powodu. Najpierw urodził się mój wujek, a dopiero potem dziadkowie wzięli ślub. Skandal na całą okolicę!
Mama babci nazywała się z domu Daniłowicz. Obydwie rodziny były dosyć zamożne. Do obrabiania ziemi musiały zatrudniać parobków. Jednym słowem kułacy. Ale nie tylko morgi były im w głowie. Babci kuzynka z Daniłowiczów jeszcze przed rewolucją wyjechała do Moskwy, gdzie skończyła medycynę.
Dziadek – Konstanty Pawłowski był poważanym w okolicy majstrem. W Narewce pił z lekarzem, aptekarzem, księdzem i popem. Jak trzeba było - umiał nawet naprawić rentgen. Rodzina dziadka podobno przyjechała do puszczy z Polski centralnej. Jak dawno – nie bardzo wiadomo.
W Ochrymach mieszkał też brat stryjeczny mojego dziadka. Od jego wnuka dowiedziałem się co nieco na temat rodzinnej historii. Pawłowscy uciekali przed I Wojną Światową na wschód. Trafili do Odessy, gdzie mój dziadek uczył się mechaniki pracując przy naprawie wagonów i tam skończył szkołę. Podczas powrotu do Polski zmarł mój pradziadek i został pochowany po prostu przy drodze. Innej możliwości nie było.
Dziadek został głową rodziny. Można nawet powiedzieć, że był twardogłowy. A to dlatego, że wydał swoją siostrę Nadzię za niezbyt atrakcyjnego konkurenta. Nadzia długo rozpaczała, ale jej małżeństwo w sumie było bardzo udane. Z mężem Iwanem mieli syna i dwie córki. Druga siostra dziadka wykazała więcej charakteru, postawiła na swoim i wyszła za muzykanta.
Moja babcia także wyszła za dziadka z miłości. Rodzice babci uznali jednak małżeństwo za mezalians, bo mieli 100 hektarów, a dziadek jedynie 4 i babcia dostała w posagu tylko jedną krowę. Ta jedna krowa wynikała jeszcze z innego powodu. Najpierw urodził się mój wujek, a dopiero potem dziadkowie wzięli ślub. Skandal na całą okolicę!
Tweet