Na studiach komputery oglądałem przez szybę. To, że komputer w gmachu głównym Politechniki Warszawskiej był permanentnie zepsuty nie miało zatem większego znaczenia. Program w fortranie pisałem na kartce. O żadnym uruchomieniu nie było oczywiście mowy. Podejrzewam, że prowadzący ćwiczenia nawet nie sprawdził algorytmów.

Wtedy pasjonowałem się tylko elektroniką. W domu konstruowałem coraz to wspanialsze wzmacniacze. Używając sprzężonych potencjometrów próbowałem skorygować nieliniową czułość ludzkiego ucha na dźwięki o różnej częstotliwości w funkcji natężenia. Innym wspaniałym rozwiązaniem była próba skonstruowania wzmacniacza o ujemnej oporności wyjściowej. Chodziło o to, żeby zniwelować oporność cewki głośnika, i uzyskać prędkość membrany idealnie proporcjonalną do sygnału wejściowego. Wzmacniacze impulsowe oczywiście także robiłem.

Nie odpuściłem też magnetofonom. Podbijałem sygnały wyższych częstotliwości, żeby uzyskać mniejsze szumy. Taśm nagranych ma moim sprzęcie nie dało się odtwarzać na innych urządzeniach, ale kogo to obchodziło. Niewyczerpanym źródłem części były tak zwane buble, czyli sklepy Bomis. Sprzedawano tam wybrakowane tranzystory, płytki drukowane, które nie przeszły testów w czasie produkcji itp. Wydłubywało się z tego poszczególne elementy, które czasami… działały.

Z mojego semestru tylko ja i Lech Chmielewski robiliśmy dyplom poza uczelnią. Jako temat obrałem sobie skonstruowanie odbiornika defektoskopu ultradźwiękowego. Porwałem się z motyką na słońce. Problem polegał na gigantycznym przesterowaniu wejścia wzmacniacza podczas generowania impulsu pobudzającego przetwornik. Odbiornik miał bardzo mało czasu na regenerację po przesterowaniu. Jakieś rezultaty wprawdzie uzyskałem, ale nie zadowoliło to recenzenta, który domagał się oblania mnie. Akurat odmiennego zdania był mój promotor z firmy UNIPAN, który domagał się dla mnie piątki z plusem. Obydwóch pogodził docent Pawłowski, który przewodniczył komisji. Powiedział do mnie: pańskie późniejsze zawodowe osiągnięcia będą odwrotnie proporcjonalne od dzisiejszej oceny. Jak się łatwo domyślić dostałem tróję.
16 października 2024 odbyło się spotkanie absolwentów, którzy rozpoczynali studia na Wydziale Elektroniki PW w 1969 roku. Ze 150 żaków zjawiło się koło 30 (głównie utytuowanych profesorów), co jest i tak bardzo dobrym rezultatem. Było miło. Najpierw akademia a potem wyżerka i rozmowy kuluarowe. Niestety słabo mi wychodziło rozpoznawanie koleżenek i kolegów. W drugą stronę wyglądało to identycznie. Ale i tak tematów do wspominek nie zabrakło.
* Zdjęcie publikuję dzieki uprzejmości prof. Andrzeja Jakubiaka.

Instagram